Hmm... chyba każdy popełnił kiedyś prowizorkę. Często jest
to kwestia „być albo nie być“ jakiegoś rozwiązania, tzn. albo okleję nadpalony
kabel od żelazka scotchem, albo nie będą go używać, bo nie chce mi się iść do
sklepu po nowe, a tym bardziej porządnie naprawić stare. I tak to trwa, wiadomo
prowizorki podstawą domowej przedsiębiorczości i w końcu świętego spokoju, po
chwilowej burzy i sprzeciwie drugiej połowy.
Ciekawe na ile lat eksploatacji była planowana budowa
kolejki wąskotorowej z Jędrzejowa do Bogorii, Działoszyc, Pińczowa czy
Pacanowa. Wszystkie te linie powstały w latach 1914-17, a inwestorem była C.K.
Armia, gdyż były to linie... frontowe.
Długość poszczególnych odcinnków rosła
proporcjonalnie do tempa wycofywania się wojsk rosyjskich. Sporym
przedsięwzięciem było postawienie tymczasowych mostów na Nidzie, których
kostrukcja jako żywo przypomina wieże jenga. Ale cóż, najłatwiej dostępnym
wówczas budulcem były podkłady kolejowe, wystarczyło tylko zamówić nieco
większą ilość. Ta prowizorka ma już prawie 100 lat!
Inna atrakcja na dostępnej trasie to krzyżówka z LHS,
czyli Linią Hutniczo-Siarkową vel Linią Hutniczą Szerokotorową. To ta, którą
wywożono w głąb bratniego mocarstwa nasz polski czarny węgiel.
W dwudziestoleciu międzywojennym kolejka przeszła pod zarząd
starostwa pińczowskiego, a gdy nastał wielki kryzys lat 30-tych zarząd przejęło
państwo. Były to złote lata kolei wąskororowej w Dolinie Nidy. Sieć torów
rozrosła się do 340 km. Do dzisiaj ostała się zaledwie trzecia część,
z czego tylko niespełna 30 km jest przejezdne i użytkowane, czyli 10 proc.
Okres świetności trwał do końca lat 60-tych, a to dlatego że
w rejonie było bardzo mało bitych dróg, a sieć kolejki bardzo rozbudowana. Od
lat 70-tych sukcesywnie zawieszano kursy, najpierw pasażerskie potem towarowe.
W 1993 pociągi przestały jeździć wogóle. Na szczęście w 2002 roku kolejkę
przejęły od PKP samorządy i uruchomiono przejazdy turystyczne i komercyjne, są
nawet drezyny do wypożyczenia. Obecnie pociągi kursują co niedzielę w sezonie
letnim z Jędrzejowa do Pińczowa, dalszy odcinek do Wiślicy uległ
uszkodzeniu w czasie powodzi, a jego fragmenty sukcesywnie zanikają pod
krzakami, asfaltem, za płotami...
Co jakiś czas podnoszą się głosy postulujące rewitalizację i
udostępnienie kolejnych odcinków, ale jak zawsze wszystko rozbija się o
finanse. A szkoda!