Włóczęga: człowiek, który nazywałby się turystą, gdyby miał pieniądze.
Julian Tuwim

XIX-wieczny chlew pilnie kupię!

Tak... to są jedne z lepszych wypadów na łono natury. Piszę są, bo mam nieśmiałą nadzieję, że będą nadal.
Grądy – kolejna wieś w moim katalogu pt. „zapomniana przez Boga i ludzi”, chociaż tzw. daczowi turyści niestety powoli ją odkrywają. Na szczęście jest ich tam jeszcze stosunkowo niewielu, a i ode wsi odsunięci nieco, więc nie przeszkadzają.

36,6 - w cieniu!


Pewnie niewielu już pamięta, ale początek lipca to był atak upałów, za którymi pozostało nam obecnie tęsknić przez najbliższe pół roku. Tak to już bywa w naszym pięknym kraju. Jednak przed wojną, gdy kraj ten rozciągał się dzięki gen. Żeligowskiemu bardziej na północny-wschód, mieszkańcy tamtejszych obszarów mieli zimno przez jakieś dwa miesiące dłużej. Skąd to wiem? Ano z lektury pamiętników pewnego polskiego Karaima spod Wilna. To co go uderzyło po przymusowej, powojennej przeprowadzce na Dolny Śląsk, to piękna, ciepła pogoda w październiku...

Republika Pińczowska: Odpoczynek w Młodzawach


Po każdym dniu intensywnego zwiedzania bliższych i dalszych okolic Pińczowa, nadchodził czas na zasłużony relaks. A przecież nie ma nic lepszego niż odpoczynek na łonie natury.
Mieszkaliśmy we wsi Młodzawy Duże, u bardzo miłych ludzi w gospodarstwie agroturystycznym. Takim prawdziwym, a nie tylko z nazwy. Były kury i kurczaczki, psy i kaczki, rybki w stawie, krowy, świnie oraz koń. Nie byle jaka atrakcja dla naszych miejsko-podmiejskich dzieci.
Sama wieś leży kilka kilometrów od Pińczowa, typowa ulicówka ciągnąca się wzdłuż drogi, a na tyłach zabudowań, za łąkami, Nida.

Republika Pińczowska: Czy Wiślica to dawna stolica?


Legenda Panońska, czyli "Żywot św. Metodego", wspomina o państwie Wiślan, a przeczytać tam można że: "Miał Metody dar proroczy i wiele sprawdziło się z jego przepowiedni, z których tylko jedną lub dwie tu wymienimy. Pogański książę potężny bardzo, siedząc w Wiśle urągał chrześcijanom i szkody im wyrządzał. Posławszy więc do niego kazał mu [Metody] powiedzieć: dobrze by było, synu abyś się dał ochrzcić dobrowolnie na swojej ziemi, bo inaczej będziesz w niewolę wzięty i zmuszony przyjąć chrzest z ziemi cudzej; wspomnisz moje słowo. Tak też się stało."

Republika Pińczowska: Zamczysko



Mała wioska i ogromne grodzisko – oba miejsca zapomniane i omijane przez turystów. Stradów to jeden z głównych grodów państwa Wiślan i jednocześnie największy w Polsce, robi spore wrażenie gdy się stoi u jego stóp. Przypomniały mi się od razu wcześniej mi znane grodziska słowiańskie, gdzie przejście wokół zajmowało trzy minuty, a zdobycie wałów było możliwe po mocniejszym naciśnięciu na pedały roweru Wigry-3.

Republika Pińczowska: Jaskinie


A oto i kolejny dowód na potwierdzenie tezy, że dolina Nidy nie jest płaska – rezerwat Skorocice. I to zaledwie niecałe trzy kilometry od samej rzeki.
Żeby tam trafić należy zaopatrzyć się w szczegółową mapę okolic, gdyż ostatni (i jedyny) drogowskaz do tego cudu natury znajduje się przy drodze nr 776 z Wiślicy do Buska. Na szczęście zawsze można zasięgnąć języka u autochtonów.

Republika Pińczowska: KolejąPoNidzie



Hmm... chyba każdy popełnił kiedyś prowizorkę. Często jest to kwestia „być albo nie być“ jakiegoś rozwiązania, tzn. albo okleję nadpalony kabel od żelazka scotchem, albo nie będą go używać, bo nie chce mi się iść do sklepu po nowe, a tym bardziej porządnie naprawić stare. I tak to trwa, wiadomo prowizorki podstawą domowej przedsiębiorczości i w końcu świętego spokoju, po chwilowej burzy i sprzeciwie drugiej połowy.

Ciekawe na ile lat eksploatacji była planowana budowa kolejki wąskotorowej z Jędrzejowa do Bogorii, Działoszyc, Pińczowa czy Pacanowa. Wszystkie te linie powstały w latach 1914-17, a inwestorem była C.K. Armia, gdyż były to linie... frontowe.

Republika Pińczowska



Gdzieżby tu spędzić majówkę? - zaczęłam się zastanawiać w połowie kwietnia. Warunki były dwa: ma to być okolica zupełnie mi obca, dotąd nieodwiedzona, po drugie nieoblegana przez hordy majowych turystów. Z obu powodów w przedbiegach odpadły Bieszczady i wszystkie inne góry, Mazury, Roztocze, Podlasie, okolice dużych miast w promieniu 70 km oraz morze.  Uff... zostały dwie opcje – wyjazd gdzieś w zachodniopomorskie lub Dolina Nidy. Zwyciężyła ta druga. Tym samym daje początek cyklowi o lokalnych kuriozach, rarytasach i atrakcjach.

Polska specjalność


Jak Polska długa i szeroka, na wiosnę kłęby dymu unoszące się nad przydrożnymi rowami, skarpami i łąkami dają świadectwo naszego swoistego umiłowania do porządku. W końcu jak tylko ogień zgaśnie zrobi się ładnie, zielono i zalegające w rowach śmieci też się spalą. A przy okazji nie tylko one...

Już przy 50 st. C następuje śmierć tkanek roślinnych, a temperatura na powierzchni gleby dochodzi do 500 st. C. Giną owady, ptaki, drobne oraz większe zwierzęta, które nie zdołają uciec. Giną także mrówki uważane za sanitariuszy pól - jedna ich kolonia może zniszczyć do 4 mln szkodliwych owadów rocznie. Pole czy łąka strawione ogniem potrzebują kilku lat na regenerację, by dawać takie plony jak przed pożarem.

Czasami spali się pobliski las, innym razem stodoła sąsiada. Czasami też sąsiad.

Tahkuna


Pomniki, monumenty, obeliski, statuy, tablice i głazy pamiątkowe roją się wokół nas. Konia z rzędem temu kto nie tylko wymieni, ale i zgadnie czemu lub komu poświęcone są te artefakty małej lub całkiem sporej architektury, które mija na co dzień.  A czy którykolwiek z nich zwraca uwagę swoją formą, a może zapadł szczególnie w pamięć?

Elektrownia absurdów

Przypływy i odpływy na jeziorze, podgrzewana woda, nieistniejąca wieś Kolkowo, więcej energii zużytej do produkcji prądu niż samego prądu wytworzonego, ale za to jedna z najcenniejszych wg zapewnień specjalistów elektrownia w Polsce, a jednocześnie jedna z największych tego typu w Europie. Gdzie? Nad jeziorem Żarnowieckim.

Pocztówki codzienne z miasta H.

"...
paleni słońcem pustyni
idą po świecie pielgrzymi. "

Josif Brodski, Pielgrzymi (fragment)



Goźlin vel Mariańskie Porzecze


Czasami wystarczy zboczyć pół kilometra z drogi, którą gdzieś zmierzamy w innym zupełnie celu niż turystyka. Tym razem skok w bok nastąpił z drogi wojewódzkiej nr 801 (Warszawa - Puławy). Droga zwana też Trasą Nadwiślańską biegnie przez takie znane miejscowości jak Otwock, Wilga i Dęblin. Ale czy ktoś słyszał o wsi Mariańskie Porzecze?


Osada pierwotnie nazywała się Goźlin, jednak w 1699 roku Jan Lasocki, cześnik łukowski ufundował dom pw. Najświętszej Maryi Panny Bolesnej jako trzeci w kolejności klasztor Zgromadzenia Marianów. Kolebką Zgromadzenia jest Puszcza Mariańska, drugą lokalizacją była Góra Kalwaria. 

No, nareszcie!

Z wiosną nadzieje rosną, nastanie lato, wszędzie bogato...

Jak po Benedykcie ciepło, to i w lecie będzie piekło. Tylko którym - 11, 23, 27 marca, czy 3, 16, 30 kwietnia?

Marzec czy słoneczny, czy płaczliwy, listopada obraz żywy.

Od Cypriana aż do Jana, gdy pogoda zakichana, to od Jana do Jerzego ciągle jeszcze nic nowego, a gdy Jerzy się rozśmieje, to za kilka dni znów leje.

Źle się w marcu urodzić, bo trudno takiemu dogodzić. - Ha!

Kiedy starzec chory w marzec, będzie zdrów; lecz gdy baba w maju słaba, pacierz zmów.

Wisła - przednówek


Poeta regius laureatus Jan Rybiński w roku pańskim 1593 pisał tak:


"O, pławiaczko sarmacka! rzek polskich głowo!

Płyń swym Lachom bogato i na wiek zdrowo!"
                     Gęśl siedemnasta (Gęśli różnorodnych księga)

Tarczyn

„I gdzie jedyne piękno jest: na zgniłych domkach jakaś, proszę pani, wieczorna, ta tak zwana,
 ach, poświata, 

I wszystko to na tle zupełnej nędzy

W smrodzie u gospodyni jakiejś potwornej wprost jędzy, 

W ciągłej niepogodzie, co lepsza jest od słońca, 

Bo wtedy wszystko zda się bliskim już, ach, końca - 

Tak sobie wyobrażam Kielce, symbol, jako szczyt ohydy,

I jako jakieś Paramount najgorszej małomiasteczkowej brzydy.”
Witkacy, Do przyjaciół gówniarzy

Można jeszcze dodać: muzyka i wykonanie Zbigniew Raj, Piwnica Pod Baranami i będziemy mieli pełny obraz wielu miast i miasteczek najjaśniejszej Rzeczpospolitej, w tym Tarczyna.

Ciii, tu się mieszka!

To było rok temu. Sprytnie wyjechałam do Szwajcarii pod koniec lutego, żeby wrócić dopiero pod koniec marca. W Polsce panoszyła się jeszcze zima, tam już zaczynała się wiosna, która szybko objawiła się słońcem i temperaturami powyżej 15 stopni. Jak wróciłam u nas też była wiosna. Zaliczyłam więc dwie - bardzo przyjemne uczucie.

Fotostrada

Edward Gierek rozpoczął budowę autostrady A2 przed ponad 30-tu laty, mieliśmy nią dojechać na olimpiadę w Moskwie w 1980 roku. Ciekawe czy uda się ją otworzyć na Euro 2012? 

Pod Żyrardowem były gotowe wiadukty, nasyp, na sporym odcinku wykupione grunty i tak wszystko zamarło na dziesięciolecia. Prace ruszyły pełną parą w 2010 roku. Spektakularnie, acz bez zaproszeń dla szerokiej publiki wysadzano m.in. stare wiadukty. Z miesiąca na miesiąc widać postępy w budowie. Z miesiąca na miesiąc zmieniają się również trasy objazdów, znikają fragmenty starych dróg lokalnych, żeby nagle pojawić się winnym miejscu.

Otworzą czy nie otworzą w terminie, już niedługo dojazd z Grodziska do Warszawy skróci się o godzinę! 

Bullitt i inni



Frank Bullitt to dopiero miał samochód! A kiedy jego Ford Mustang ścigał się z Dodgem Chargerem, reżyser świadomie zrezygnował z jakiegokolwiek podkładu muzycznego, żeby lepiej było słychać ryk silników. Nie ma jak legendy amerykańskich muscle cars. A w kinie od Bullitta się zaczęło. 

Potem w rolach głównych występował m.in.: Pontiac Firebird – Mistrz kierownicy ucieka, Dodge Challanger w Znikającym punkcie, Dodge Charger – Szybcy i wściekli, Ford Falcon – Mad Max.  Tarantino jak zwykle nie pozostał dłużny swoim poprzednikom i do Death Proof zaangażował nie tylko złego, stojącego w ciemnym zaułku w deszczu Chevroleta Novę, ale też Challangera z Chargerem i oczywiście Mustanga na dokładkę.

Fordy możemy jeszcze spotkać u Eastwooda, gdzie Grand Torino jest obiektem pożądania, natomiast Mustang w Sztuczkach, jak na Polski film przystało, obrazem nędzy i rozpaczy, i nie został gwiazdą. 

Rzadko się je już spotyka „na żywo”, ale ja w zeszłym roku trafiłam całkiem przypadkowo do Oesingen w Szwajcarii, w pierwszą niedzielę maja. Obejrzenie wszystkich aut na zlocie American Live zajęło mi pół dnia, zapchało kartę w aparacie i było przyczyną zakwasów. Ale zastanawiam się, czy nie wrócić tam w tym roku? W końcu będzie to już 30 edycja zlotu, a na 20 urodziny można było wygrać całkiem niezłe autko… Forda Mustanga Fastback z 1965 roku… Kuszące?


Tutaj też co nieco: Motocaina.pl - American Live

Widmo

Brzydkie może być ładne, a ładne nudne – czyli inaczej, estetyka miejsc omijanych.

Szwendając się tu i ówdzie nie sposób ominąć różnego rodzaju ruiny. Mają one zapewne jakąś swoją historię, a ta historia często pozostawia ślady w architekturze budynku, przynajmniej dopóki się nie rozsypie...

Ciekawe czy modernizm, bardzo popularny w latach międzywojnia w Warszawie, był ulubionym nurtem właścicieli grodziskiej firmy. A może po prostu chcieli oni pokazać, stawiając taki budynek, że zakład jest nowoczesny pod każdym względem? Niestety, na przestrzeni lat, stał się on ofiarą powszechnego procesu - od modernizmu do „modernizacji”, a od kilku lat stoi pusty.

Zanim się rozpadnie, może jeszcze posłużyć jako swoisty plener dla amatorów fotografii eksperymentalnej lub modnego dzisiaj urbexu, czyli szwendania się po miejscach omijanych przez porządnych obywateli miast i miasteczek najjaśniejszej RP.

Miasto idealne

Pewien młody francuski inżynier wygrał kiedyś konkurs, który ogłosił pewien Korsykanin. Pewna komisja konkursowa zmieniła post factum warunki, a inżynier został na lodzie bez nagrody i trafił na teren Księstwa Kongresowego. Pośrednio za jego sprawą pewna wieś na Mazowszu staje się miastem – tak Ruda Guzowska zamieniła się w Żyrardów. W 1900 r. na Wystawie Światowej w Paryżu Żyrardów przedstawiano jako miasto wzorcowe. Po wielu latach zapomnienia, ktoś dostrzegł to przemysłowe “miasto idealne” – zostało ono właśnie wpisane na listę pomników historii. Warto wyciągnąć parę zdjęć, bo pomimo nadgryzienia zębem czasu i historii nadal prezentuje się idealnie.

Łapaj ptaki!

Wracając z wakacji na Mierzei Kurońskiej zapragnęłam zobaczyć ujście Niemna do morza. Uzbrojona w dokładną mapę zachodniej Litwy, męża-pilota i marudzącego synka w foteliku, postanowiłam zrealizować mój plan wbrew wszelkim przeciwnościom! W końcu kto ma kierownicę, ten ma władzę. 

Wedle mapy należało dojechać na sam czubek cypla wrzynającego się w Zalew Kuroński, przy samej delcie rzeki. Na mapie widniała nawet miejscowość o nazwie Vente, co dobrze rokowało - znaczy da się dojechać do samej delty i może nie trzeba będzie brodzić w szuwarach z dzieckiem na karku, żeby ujrzeć choć kawałek ujścia.

Zgorzelec/Görlitz

Ja rozumiem, że Polsce przypadły zaledwie przedmieścia właściwego grodu. Cóż, pewnie jak zwykle winni są Niemcy, którzy zbudowali miasto nie z tej strony Nysy Łużyckiej co trzeba. A może jednak wina spada na Polaków? Toż to przecież pradawne ziemie Słowian, podstępnie tylko zagrabione i okupowane przez kilkaset lat! 
Jednego tylko nie rozumiem - jak to się dzieje, że już od wjazdu na polskie ziemie osaczają nas wrzaskliwe, przaśne i urągające wszelkiemu poczuciu estetyki, wszechobecne reklamy. Książęta Śląscy w swoich kryptach pewnie się przewracają...

Langenwaltersdorfer Tunnel

To miała być kolej Szczecińsko-Wiedeńska, albo raczej Stettin-Wiener Eisenbahn. Jej fragment, linia Szczawno Zdrój-Mezimesti (Ober Salzbrunn-Halbstadt), która miała połączyć wałbrzyskie kopalnie z Austrią, ukończona została w 1877 r. Jako pierwsza na Dolnym Śląsku została całkowicie zelektryfikowana, a nastąpiło to w 1914 roku. 
I to by było na tyle, jeśli chodzi o świetlaną przyszłość kolei w tym rejonie... 
"Po wiekach niewoli, znów nad Dolnym Śląskiem polski sztandar!" - zapewne krzyknąłby lektor powojennej kroniki filmowej. A tymczasem, na szlaku kolejowym już w 1945 r. zlikwidowano elektryfikację, a przez kolejne lata systematycznie podupadał, niszczał i tracił na znaczeniu.