Nie, nie będzie to opowieść o
prząśniczkach…
Kiedy w głębokich latach 80-tych
chodziłam do podstawówki, mijałam po drodze pewien dom. Nic szczególnego,
słupek polski, klomby w oponach, druciane ogrodzenie, pies Burek. Ot, taki
podmiejski obrazek, spotykany do dziś. Jednak ten dom miał coś, co przyciągało
moją uwagę.