Pewnie niewielu już pamięta, ale
początek lipca to był atak upałów, za którymi pozostało nam
obecnie tęsknić przez najbliższe pół roku. Tak to już bywa w
naszym pięknym kraju. Jednak przed wojną, gdy kraj ten rozciągał
się dzięki gen. Żeligowskiemu bardziej na północny-wschód,
mieszkańcy tamtejszych obszarów mieli zimno przez jakieś dwa
miesiące dłużej. Skąd to wiem? Ano z lektury pamiętników
pewnego polskiego Karaima spod Wilna. To co go uderzyło po
przymusowej, powojennej przeprowadzce na Dolny Śląsk, to piękna,
ciepła pogoda w październiku...
Włóczęga: człowiek, który nazywałby się turystą, gdyby miał pieniądze.
Julian Tuwim
Republika Pińczowska: Odpoczynek w Młodzawach
Po każdym dniu intensywnego zwiedzania
bliższych i dalszych okolic Pińczowa, nadchodził czas na zasłużony
relaks. A przecież nie ma nic lepszego niż odpoczynek na łonie
natury.
Mieszkaliśmy we wsi Młodzawy Duże, u
bardzo miłych ludzi w gospodarstwie agroturystycznym. Takim
prawdziwym, a nie tylko z nazwy. Były kury i kurczaczki, psy i
kaczki, rybki w stawie, krowy, świnie oraz koń. Nie byle jaka
atrakcja dla naszych miejsko-podmiejskich dzieci.
Sama wieś leży kilka kilometrów od Pińczowa, typowa ulicówka ciągnąca się wzdłuż drogi, a na tyłach zabudowań, za łąkami, Nida.
Subskrybuj:
Posty (Atom)