Włóczęga: człowiek, który nazywałby się turystą, gdyby miał pieniądze.
Julian Tuwim

Diable Boisko


Diable Boisko to wrota do diabelskiej siedziby, tak przynajmniej mówi legenda. Czyli mają to być drzwi do piekła. Piekła? Naprawdę?! Przeszłam z synem na drugą stronę i... zdecydowanie nie znaleźliśmy się w domu Boruty.

Ale od początku. Rzecz ma miejsce na Pogórzu Ciężkowicko-Rożnowskim. Wędrując zielonym szlakiem z Pławnej, łagodnymi wzgórzami przez pola i łąki, wchodzimy w pewnym momencie do lasu. Na skalny most trafiamy po paru minutach drogi w dół. To tutaj, na piaszczystą polankę przed wrotami, podobno wychodziły diabły, żeby pograć w piłkę. Skała jest unikatem w skali Beskidów i Pogórza, nie ma takiego drugiego.

Za bramą zbocze robi się coraz bardziej strome, ścieżka z prostej zamienia się w zygzak. Jest zielono, pełno mchu, cicho (oprócz śpiewających ptaków). To nie jest piekło. Krajobraz bardziej przypomina zaczarowany las lub krainę Elfów Rivendell, czyli Głęboką Dolinę w Rozpadlinie Gór. I tak tam jest dokładnie. A na dnie doliny płynie po skałach strumień, którego źródła można znaleźć na zboczach wąwozu. Zaraz za ścieżką wpada do niego drugi spływający z innego, głębokiego parowu.

Młody nie chciał stamtąd wyjść, a już na pewno chce wrócić. Krążyliśmy po schodzących do doliny wąwozach jeszcze jakiś czas i wiemy na pewno że następnym razem zejdziemy jeszcze niżej wzdłuż strumienia…